Pożar, który do dziś pustoszy kanadyjski stan Alberta wybuchł
1 maja 2016 roku na południowy zachód od miasta Fort McMurray. W ciągu
następnych 3 dni "Bestia" zmusiła 80 tysięcy mieszkańców miasta do
ewakuacji - największej akcji ewakuacyjnej z powodu pożaru w historii
Kanady.
Spłonęło już 10% zabudowań miasta - to i tak niewiele, głównie dzięki heroicznej postawie 1100 strażaków oraz rzece Clearwater, na której zatrzymał się ogień. To cud - że nikt nie zginął...
Kanadyjczycy, jak do tej pory, odrzucają propozycje pomocy humanitarnej i finansowej ze strony innych państw, m.in. USA, twierdząc, że sami sobie dadzą radę w obliczu tej tragedii. Ci najbardziej poszkodowani dostali już karty debetowe - za pieniądze kupią rzeczy najbardziej potrzebne do przetrwania. Na szczęście nie zapomniano także o zwierzętach. W ich stronę ukłon wykonały linie West Jet i Canadian North, które pozwoliły czworonogom na podróż samolotem razem z pasażerami.
Źródło:http://www.boredpanda.com/planes-pets-fly-wildfires-fort-mcmurray-west-jet-canada-north/
Spłonęło już 10% zabudowań miasta - to i tak niewiele, głównie dzięki heroicznej postawie 1100 strażaków oraz rzece Clearwater, na której zatrzymał się ogień. To cud - że nikt nie zginął...
Kanadyjczycy, jak do tej pory, odrzucają propozycje pomocy humanitarnej i finansowej ze strony innych państw, m.in. USA, twierdząc, że sami sobie dadzą radę w obliczu tej tragedii. Ci najbardziej poszkodowani dostali już karty debetowe - za pieniądze kupią rzeczy najbardziej potrzebne do przetrwania. Na szczęście nie zapomniano także o zwierzętach. W ich stronę ukłon wykonały linie West Jet i Canadian North, które pozwoliły czworonogom na podróż samolotem razem z pasażerami.
0 komentarze:
Prześlij komentarz