Ta historia wydarzyła się w Kanadzie. Dziewczyna spacerowała
brzegiem jeziora Ontario w wietrzny, zimowy dzień i zobaczyła, jak
jakaś kobieta stoi na jednej nodze, trzymając swojego psa za ogon,
który z kolei stoi w wodzie i czegoś bacznie wypatruje. Dziewczyna
podeszła bliżej, by zobaczyć, co jest przyczyną tej niecodziennej
sceny.
Okazało się, że z ogromnego kawałka lodu do wody wpadła mysz i teraz rozpaczliwie próbuje się wydostać z lodowatej pułapki. Za każdym razem wdrapywała się parę centymetrów po lodzie i znów wpadała do wody.
W końcu zmieniła taktykę i zdecydowała płynąć do brzegu, co też nie było łatwe, bo fale rzucały nią to do przodu, to do tyłu...
Próbując nabrać więcej powietrza zwierzątko szeroko otwierało pyszczek i dalej walczyło o życie. W końcu udało mu się dostać do brzegu, ale widać było, że jest skrajnie wyczerpane. Nie ruszało się, próbowało nabrać sił, ale w każdej chwili fale mogły zabrać je z powrotem w głąb jeziora. Dodatkowym zagrożeniem były psy, które przecież mogły je po prostu zagryźć.
W końcu dziewczyna zdecydowała się uratować myszkę i wzięła ją ostrożnie na ręce. Ta nie próbowała ani uciekać, ani jej gryźć. Zwierzątko trzeba było ogrzać. W tym celu kobieta zabrała je dalej od brzegu i zaczęła ogrzewać ciepłymi rękawiczkami.
Co 10-15 minut sprawdzała stan uratowanej myszy, aż w końcu uznała, że trzeba ją dogrzać promieniami słońca. Mysz dalej nie próbowała uciekać.
W końcu mysz zaczęła się wiercić i szukać sposobu na ucieczkę. Należało więc wypuścić ją w jakimś spokojnym miejscu.
Sterta desek była do tego idealna z racji możliwości ukrycia się. Mysz nieco się otrzepała, dokładnie umyła i pobiegła do swoich spraw.
Okazało się, że z ogromnego kawałka lodu do wody wpadła mysz i teraz rozpaczliwie próbuje się wydostać z lodowatej pułapki. Za każdym razem wdrapywała się parę centymetrów po lodzie i znów wpadała do wody.
W końcu zmieniła taktykę i zdecydowała płynąć do brzegu, co też nie było łatwe, bo fale rzucały nią to do przodu, to do tyłu...
Próbując nabrać więcej powietrza zwierzątko szeroko otwierało pyszczek i dalej walczyło o życie. W końcu udało mu się dostać do brzegu, ale widać było, że jest skrajnie wyczerpane. Nie ruszało się, próbowało nabrać sił, ale w każdej chwili fale mogły zabrać je z powrotem w głąb jeziora. Dodatkowym zagrożeniem były psy, które przecież mogły je po prostu zagryźć.
W końcu dziewczyna zdecydowała się uratować myszkę i wzięła ją ostrożnie na ręce. Ta nie próbowała ani uciekać, ani jej gryźć. Zwierzątko trzeba było ogrzać. W tym celu kobieta zabrała je dalej od brzegu i zaczęła ogrzewać ciepłymi rękawiczkami.
Co 10-15 minut sprawdzała stan uratowanej myszy, aż w końcu uznała, że trzeba ją dogrzać promieniami słońca. Mysz dalej nie próbowała uciekać.
W końcu mysz zaczęła się wiercić i szukać sposobu na ucieczkę. Należało więc wypuścić ją w jakimś spokojnym miejscu.
Sterta desek była do tego idealna z racji możliwości ukrycia się. Mysz nieco się otrzepała, dokładnie umyła i pobiegła do swoich spraw.
0 komentarze:
Prześlij komentarz