Od wschodniego do zachodniego wybrzeża USA ciągnie się linia
niezwykłych strzałek. Betonowe płaskie strzałki długości 20 metrów i
towarzyszące im 16-metrowe stalowe wieże przywodzą na myśl nawigacyjne
znaki obcych. I w połowie jest to prawda - są to znaki nawigacyjne, z
tym że wybudowane przez...
...służbę lotniczą amerykańskiej poczty.
W latach 20., kiedy zaczęły funkcjonować lotnicze połączenia pocztowe między wschodnim i zachodnim wybrzeżem USA, największym problemem dla pilotów była nawigacja. Nikt wtedy nie śnił o radarach, radionawigacji, nie mówiąc już o systemie GPS. Władze postanowiły wybudować pomoce nawigacyjne, które miały wesprzeć pocztowych pilotów w trzymaniu się właściwej trasy.
Najpierw wybudowano odcinek w centrum kontynentu, pomiędzy Chicago i Cheyenne, ponieważ to był odcinek, do którego startujący z wybrzeży w dzień piloci docierali w nocy. Kiedy pomysł się sprawdził, zaczęto już budować stacje na całej linii.
Średnie odstępu pomiędzy punktami wynosiły 16 km, ale były budowane gęściej w terenie górzystym, a rzadziej na otwartych równinach. Wysokość wież - 16 m - dobrano tak, aby wznosiły się one ponad przyziemne mgły, ale jednocześnie znajdowały się poniżej nawet najniższych podstaw chmur.
Na szczycie wież zainstalowano oświetlenie o mocy 5 mln kandeli z obracającym się zwierciadłem wykonującym 6 obrotów na minutę.
Cała wybudowana trasa połączyła w ten sposób Nowy Jork z San Francisco, dzięki czemu można było w dużej mierze ograniczyć przesyłanie lekkiej poczty koleją.
Pojawienie się w czasie drugiej wojny światowej systemów radionawigacji spowodowało, że układ strzałek stał się zupełnie zbędny i większość konstrukcji rozmontowano.
Dziś entuzjaści starają się chronić nieliczne pozostałe znaki i w miarę możliwości odbudować w ich sąsiedztwie wieże nawigacyjne. Większość strzałek wybudowanych na pustyniach i odludziach po prostu niszczeje i zarasta.
Źródło:
http://en.wikipedia.org/wiki/Transcontinental_Airway_System
...służbę lotniczą amerykańskiej poczty.
W latach 20., kiedy zaczęły funkcjonować lotnicze połączenia pocztowe między wschodnim i zachodnim wybrzeżem USA, największym problemem dla pilotów była nawigacja. Nikt wtedy nie śnił o radarach, radionawigacji, nie mówiąc już o systemie GPS. Władze postanowiły wybudować pomoce nawigacyjne, które miały wesprzeć pocztowych pilotów w trzymaniu się właściwej trasy.
Najpierw wybudowano odcinek w centrum kontynentu, pomiędzy Chicago i Cheyenne, ponieważ to był odcinek, do którego startujący z wybrzeży w dzień piloci docierali w nocy. Kiedy pomysł się sprawdził, zaczęto już budować stacje na całej linii.
Średnie odstępu pomiędzy punktami wynosiły 16 km, ale były budowane gęściej w terenie górzystym, a rzadziej na otwartych równinach. Wysokość wież - 16 m - dobrano tak, aby wznosiły się one ponad przyziemne mgły, ale jednocześnie znajdowały się poniżej nawet najniższych podstaw chmur.
Na szczycie wież zainstalowano oświetlenie o mocy 5 mln kandeli z obracającym się zwierciadłem wykonującym 6 obrotów na minutę.
Cała wybudowana trasa połączyła w ten sposób Nowy Jork z San Francisco, dzięki czemu można było w dużej mierze ograniczyć przesyłanie lekkiej poczty koleją.
Pojawienie się w czasie drugiej wojny światowej systemów radionawigacji spowodowało, że układ strzałek stał się zupełnie zbędny i większość konstrukcji rozmontowano.
Dziś entuzjaści starają się chronić nieliczne pozostałe znaki i w miarę możliwości odbudować w ich sąsiedztwie wieże nawigacyjne. Większość strzałek wybudowanych na pustyniach i odludziach po prostu niszczeje i zarasta.
0 komentarze:
Prześlij komentarz