Cokolwiek powiedzą obrońcy praw człowieka, Chińczycy są
humanitarni, bo nie obcinają im rąk. Biorą tych gamoni i oprowadzają po
mieście z odpowiednią informacją za co to. Taki publiczny pręgierz na
pewno zapadnie im dłużej w pamięć niż jakaś krótka odsiadka, podczas
której jeszcze dostaną darmowe jedzenie.
poniedziałek, 30 października 2017
środa, 25 października 2017
8 zachwycających zamków stojących na klifach
Zawsze imponował nam rozmach ludzi, którzy setki lat
temu, nie mając do dyspozycji ciężarówek, koparek i innego ciężkiego
sprzętu potrafili zbudować tak wielkie i trwałe budowle, szczególnie w
tak niedostępnych miejscach jak klify.
Źródło:
http://www.womansday.com/
#1. Jaskółcze gniazdo - Krym, Ukraina
#2. Zamek Aragoński - Ischia, Włochy
#3. Alcazar - Segovia, Hiszpania
#4. Twierdza Gyantse - Gyantse, Tybet
#5. Zamek Gillette - Wschdni Haddam, CT, Stany Zjednoczone
#6. Zamek Peñafiel - Prowincja Valladolid, Hiszpania
#7. Dar Al Hajar (Skalny Pałac) - Wadi Dhahr, Yemen
#8. Twierdza Kumbhalgarh , Radżastan, Indie
sobota, 21 października 2017
Nonseum - muzeum niepotrzebnych wynalazków
Niedaleko Wiednia, w małej wiosce Herrnbaumgarten, znajduje się jedyne w świecie muzeum nikomu niepotrzebnych wynalazków. Zostało założone w 1983 roku przez Fritza Galla i jego przyjaciela Friedla Umscheida. Motto muzeum - każda rzecz, nawet najbardziej kiepska, zasługuje na drugą szansę.
Od tego czasu znalazło tu schronienie wiele rzeczy bardzo ekscentrycznych i bezużytecznych.
Przenośny anonymizer
Dwustronny papieros
Dwukołowa laska
Osłona na piętę
Składane sanki
Łańcuch do korka od szampana
wtorek, 17 października 2017
8 oryginalnych konkursów i turniejów
Tłum wstrzymał oddech kiedy arbiter, po
krótkiej naradzie z sędziowską ławą, wciągnąwszy w nozdrza porządny
haust powietrza przemówił: Zwycięzcą w corocznych mistrzostwach we wspinaczce po naoliwionym palu zostaje...
To nie żart – tego typu konkurs naprawdę istnieje i podobnie jak kilka innych niedorzecznych turniejów, jest niekiedy traktowany przez publiczność z pełną powagą.
Tradycyjny konkurs będący częścią celebracji noworocznych na Sri Lance. Kilka drużyn, każda złożona z czterech dzielnych mężczyzn, którzy mają za zadanie zdobyć szczyt dziewięciometrowego pala wysmarowanego wyjątkowo tłustą substancją. Czas operacyjny – cztery godziny i trzy minuty. Dla zwycięskiej drużyny przewidziana jest nagroda w postaci 43 dolarów.
Podobno po pierwszych dwóch
godzinach prób zakończonych ciągłym ześlizgiwaniem się śmiałków, gruba
warstwa tłuszczu jest już na tyle wytarta, że łatwiej jest szczyt
zdobyć...
Frajdę
z taplania się w błocie mogą natomiast poczuć osoby, które zechcą wziąć
udział w organizowanych dotychczas w Finlandii (a obecnie
przeniesionych do Szkocji) Mistrzostwach Świata Futbolu Bagiennego.
Przed rozgrywkami zawodnicy z całego świata ostro ćwiczą swe
umiejętności w takich miejscach jak grzęzawiska, moczary, mokradła,
muliste torfowiska czy autobusy MPK w godzinach szczytu.
„Zewnętrzne piękno jest boskim darem – nie należy tego ukrywać.” - rzekł uduchowiony organizator.
Być może zapanowało jednak dość niezdrowe poruszenie wśród zakonnic i internetowych fetyszystów, bo od 2008 roku konkurs został bezterminowo zawieszony.
Sekret
zwabienia tak dużej ilości owadów tkwi w zniewoleniu królowej i
zawieszeniu sobie na szyi pojemnika z tą najważniejszą członkinią
pszczelego rodu. Wrażliwe części twarzy należy zabezpieczyć wazeliną –
wtedy można mieć pewność, że strefa ta będzie wolna od zirytowanych
producentów miodu. Wbrew temu co może się wydawać, uczestnicy konkursu
„zaliczają” kilka zaledwie ukąszeń podczas takiego turnieju.
Zdarzają się jednak i „hardcore'owcy”, którzy lubią wypełniać sobie nozdrza pszczelą familią.
Oprócz
tego kandydatka powinna wprawnie zakładać robaka na haczyk oraz
trzymając dwa pełne kufle piwa, wykonać zmysłowy taniec do skrzypcowego
akompaniamentu.
W Polsce również istnieje pewien nieoficjalny klub łgarzy, problem jednak w tym, że trudno jest jednogłośnie określić, który z polityków zasługuje na najwyższe wyróżnienie...
Póki co tytuł mistrza od lat należy do „człowieka bez dna” - Takeru Kobayashi, który jednorazowo „pochłonął” 57 mózgów o łącznej wadze niemalże 9 kilogramów.
W tym roku w ramach promocji efektownego filozoficznego thrillera z wątkami erotycznymi pt. „Zombie Women of Satan”,
zorganizowano w Londynie wybory najpiękniejszej kobiety co to z grobu
powstała i pragnie pobić rekord pana Kobayashiego w konsumpcji mózgów.
Tym razem - ludzkich mózgów...
Warto dodać, że główną nagrodą w konkursie jest... rola w
efektowniejszym, bardziej filozoficznym thrillerze z jeszcze większą
ilością wątków erotycznych pt. „Zombie Women of Satan 2”.
Źródła: 1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8
To nie żart – tego typu konkurs naprawdę istnieje i podobnie jak kilka innych niedorzecznych turniejów, jest niekiedy traktowany przez publiczność z pełną powagą.
#1. Wspinaczka po naoliwionym palu
Tradycyjny konkurs będący częścią celebracji noworocznych na Sri Lance. Kilka drużyn, każda złożona z czterech dzielnych mężczyzn, którzy mają za zadanie zdobyć szczyt dziewięciometrowego pala wysmarowanego wyjątkowo tłustą substancją. Czas operacyjny – cztery godziny i trzy minuty. Dla zwycięskiej drużyny przewidziana jest nagroda w postaci 43 dolarów.
#2. Bagienna piłka nożna
Z reguły tego typu rozgrywka wychodzi spontanicznie – kiedy nad wiejskim boiskiem zbierze się burzowa chmura, a zawodnicy w ferworze gry nie zauważą nadciągającego potopu.#3. Miss Habitu
W 2006 roku pewien włoski ksiądz, protestując przeciwko stereotypowemu poglądowi mówiącemu, że zakonnicami zostają tylko kobiety o wyjątkowo szpetnej fizjonomii bądź z obfitym zarostem na twarzy, podjął decyzję o zorganizowaniu habitowego konkursu piękności. W tych nietypowych wyborach wzięły udział siostrzyczki z całego świata.Być może zapanowało jednak dość niezdrowe poruszenie wśród zakonnic i internetowych fetyszystów, bo od 2008 roku konkurs został bezterminowo zawieszony.
#4. Zapuszczanie pszczelej brody
Tradycyjny, osiemnastowieczny konkurs z Kanady. Turniej polega na zgromadzeniu na swej twarzy jak największej ilości pszczół (a właściwie jak najcięższej pszczelej masy – zawodnicy są ważeni przed przystąpieniem do zawodów i pod ich koniec).#5. Miss czasopisma Downhome
Kolejny kanadyjski konkurs. Tym razem są to wybory piękności. I to nie byle jakiej – według czasopisma Downhome, zwyciężczyni musi, będąc odziana w kuse bikini (albo przynajmniej górną część tegoż stroju), ślicznie prezentować się z dużą, zdechłą rybą.#6. Mistrzostwa w kłamaniu
W miasteczku Moncrabeau położonym w południowo-zachodniej Francji tradycją jest urządzanie konkursu o tytuł „Króla Kłamstw”. Mieszkańcy mieściny wysłuchują łgań kolejnych uczestników, a następnie wybierają mitomana, który najbardziej ich rozbawił swymi opowieściami wyssanymi z palca.W Polsce również istnieje pewien nieoficjalny klub łgarzy, problem jednak w tym, że trudno jest jednogłośnie określić, który z polityków zasługuje na najwyższe wyróżnienie...
#7. Rekord w najszybszym jedzeniu krowich mózgów
Piętnaście długich minut i jeden cel – zjeść najwięcej krowich mózgów. Mimo że żołądek wije się i wywrzaskuje obelżywości dotyczące paskudnego prowadzenia się matki swego właściciela, to zawodnicy są twardzi i nie poddają się.#8. Miss Zombie
A co z cyckami, zapytacie? Otóż cycków Wam na JM dostatek, ale i tym razem jednak je zaprezentujemy. W nieco zimniejszej, mniej świeżej, a wręcz mocno przegniłej, formie.Źródła: 1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8
sobota, 14 października 2017
Angkor Wat
Wdzierająca się we wszystkie szczeliny dżungla pochłania powoli zapomniane przez wieki miasto.
W okresie swojego rozkwitu było największą na świecie metropolią. Jakie tajemnice w sobie skrywa?
Kiedy misjonarz ojciec Charles-Emile Bouillevaux przedzierał się w 1850 r. przez kambodżańską dżunglę, natrafił na ruiny zapomnianego miasta, wśród których wznosiła się jednak z najwspanialszych świątyń świata – Angor Wat. Bouillevaux tak opisywał to zdarzenie:
„Odkryłem ogromne ruiny. Będące, jak mi powiedziano, pozostałościami po królewskim pałacu. Na ścianach, pokrytych rzeźbami od góry do dołu, zobaczyłem bitwy toczone z udziałem słoni oraz mężczyzn walczących na kije i piki bądź strzelających z łuków trzema strzałami jednocześnie”.
10 lat później jego śladami podróżował francuski przyrodnik Henri Mouhot, który z wielką ekscytacją zapisywał każdy detal, zastanawiając się, kto mógł coś takiego zbudować.
Ruiny leżą w pobliżu wielkiego jeziora Tonle Sap 240 km na północny zachód od stolicy Kambodży – Phnom Penh. W okresie swej największej świetności, około 1000 roku, miasto to, o powierzchni 190 kilometrów kwadratowych, było największe w całym średniowiecznym świecie. Pośród kompleksu pałaców, świątyń i tarasów mieszkało i pracowało około 600 tysięcy ludzi, a łącznie żyło ich w pobliżu milion.
Miasto miało starannie przemyślany układ grobli, kanałów irygacyjnych oraz dwóch zbiorników wody – Wschodniego i Zachodniego Baray. Każdy z nich mógł pomieścić 9 miliardów litrów wody, która w czasie trwającej 6 miesięcy pory suchej używana była do nawadniania pól.
Budowlę Angkor Wat wzniósł w początkach XI w. Surjawarman II jako swoją własną świątynię i grobowiec. Jest to prawdopodobnie największy kompleks religijny, jaki kiedykolwiek wybudowano – zajmuje obszar prawie 2,5 kilometra kwadratowego. Świątynię otaczała szeroka, pełna krokodyli fosa, zbudowana przez Dżajawarmana VII.
Dlaczego tak wspaniałe miasto nagle opustoszało i popadło w ruinę?
Według buddyjskiej legendy, syn jednego z kapłanów tak bardzo obraził khmerskiego króla, że ten za karę kazał go utopić w wodach Tonle Sap. Żądny zemsty bóg sprawił, że jezioro wylało i zniszczyło Angkor. Historia ta może mieć w sobie ziarno prawdy, gdyż w porze monsunowej jezioro często występuje z brzegów.
Bardziej prawdopodobna jest teza, głosząca zdobycie Angkoru przez wojowniczych sąsiadów Khmerów – lud Cham. Wówczas to Dżajawarman VII miał stracić wiarę w opiekuńcze hinduskie bóstwa i Khmerowie przyjęli formę buddyzmu, wyrzekającą się przemocy i wyznającą pacyfizm. Kiedy armia tajlandzka w 1431 roku zaatakowała miasto, napotkała na stosunkowo mały opór. Po siedmiu miesiącach oblężenia Angkor został zdobyty i nigdy już nie odzyskał swojej świetności.
W dniu dzisiejszym miasto powoli pochłaniane jest przez dżunglę, która rozrastającymi się korzeniami drzew kruszy budowle. Zgubne okazały się też masowe zniszczenia, jakich w ostatnich latach dokonała wojna i złodzieje dzieł sztuki, wykradający płaskorzeźby i posągi.
Niestety przyszłość tego niepowtarzalnego miejsca nadal pozostaje niepewna.
źródło Zdjęć: 1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8, 9, 10
W okresie swojego rozkwitu było największą na świecie metropolią. Jakie tajemnice w sobie skrywa?
Kiedy misjonarz ojciec Charles-Emile Bouillevaux przedzierał się w 1850 r. przez kambodżańską dżunglę, natrafił na ruiny zapomnianego miasta, wśród których wznosiła się jednak z najwspanialszych świątyń świata – Angor Wat. Bouillevaux tak opisywał to zdarzenie:
„Odkryłem ogromne ruiny. Będące, jak mi powiedziano, pozostałościami po królewskim pałacu. Na ścianach, pokrytych rzeźbami od góry do dołu, zobaczyłem bitwy toczone z udziałem słoni oraz mężczyzn walczących na kije i piki bądź strzelających z łuków trzema strzałami jednocześnie”.
10 lat później jego śladami podróżował francuski przyrodnik Henri Mouhot, który z wielką ekscytacją zapisywał każdy detal, zastanawiając się, kto mógł coś takiego zbudować.
Ruiny leżą w pobliżu wielkiego jeziora Tonle Sap 240 km na północny zachód od stolicy Kambodży – Phnom Penh. W okresie swej największej świetności, około 1000 roku, miasto to, o powierzchni 190 kilometrów kwadratowych, było największe w całym średniowiecznym świecie. Pośród kompleksu pałaców, świątyń i tarasów mieszkało i pracowało około 600 tysięcy ludzi, a łącznie żyło ich w pobliżu milion.
Miasto miało starannie przemyślany układ grobli, kanałów irygacyjnych oraz dwóch zbiorników wody – Wschodniego i Zachodniego Baray. Każdy z nich mógł pomieścić 9 miliardów litrów wody, która w czasie trwającej 6 miesięcy pory suchej używana była do nawadniania pól.
Budowlę Angkor Wat wzniósł w początkach XI w. Surjawarman II jako swoją własną świątynię i grobowiec. Jest to prawdopodobnie największy kompleks religijny, jaki kiedykolwiek wybudowano – zajmuje obszar prawie 2,5 kilometra kwadratowego. Świątynię otaczała szeroka, pełna krokodyli fosa, zbudowana przez Dżajawarmana VII.
Dlaczego tak wspaniałe miasto nagle opustoszało i popadło w ruinę?
Według buddyjskiej legendy, syn jednego z kapłanów tak bardzo obraził khmerskiego króla, że ten za karę kazał go utopić w wodach Tonle Sap. Żądny zemsty bóg sprawił, że jezioro wylało i zniszczyło Angkor. Historia ta może mieć w sobie ziarno prawdy, gdyż w porze monsunowej jezioro często występuje z brzegów.
Bardziej prawdopodobna jest teza, głosząca zdobycie Angkoru przez wojowniczych sąsiadów Khmerów – lud Cham. Wówczas to Dżajawarman VII miał stracić wiarę w opiekuńcze hinduskie bóstwa i Khmerowie przyjęli formę buddyzmu, wyrzekającą się przemocy i wyznającą pacyfizm. Kiedy armia tajlandzka w 1431 roku zaatakowała miasto, napotkała na stosunkowo mały opór. Po siedmiu miesiącach oblężenia Angkor został zdobyty i nigdy już nie odzyskał swojej świetności.
W dniu dzisiejszym miasto powoli pochłaniane jest przez dżunglę, która rozrastającymi się korzeniami drzew kruszy budowle. Zgubne okazały się też masowe zniszczenia, jakich w ostatnich latach dokonała wojna i złodzieje dzieł sztuki, wykradający płaskorzeźby i posągi.
Niestety przyszłość tego niepowtarzalnego miejsca nadal pozostaje niepewna.
źródło Zdjęć: 1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8, 9, 10