Patrick Kilonzo Mwalua z Kenii jest niesamowitym człowiekiem,
kiedy tylko pojawia się w Parku Narodowym Tsavo West, zbiegają się do
niego zwierzęta w całej okolicy. Nie jest on doktorem Dolittle i nie
potrafi rozmawiać ze zwierzętami. Po prostu podczas suszy codziennie
przywozi zwierzętom pitną wodę.
Mieszkańcy Parku nauczyli się już reagować na dźwięk zbliżającej się cysterny i przybywają do wodopoju. Jeden kurs trwa kilka godzin i dostarcza ponad 11 000 litrów wody.
W tej okolicy kompletnie nie ma źródeł pitnej wody. Od działalności Mwalua zależy życie wielu zwierząt. Akcja jest własnym pomysłem farmera, opowiada, że kiedy zdał sobie sprawę jak bardzo zmiana klimatu wpływa na jego kraj i tę okolicę stwierdził, że musi coś z tym zrobić. Susza trwa tu od dawna, ziemia jest odwodniona i spękana. Od czerwca zeszłego roku nie spadła tam ani kropla deszczu.
Mwalua wypełnia wodą istniejące zagłębienia terenu, tworząc zbliżone do naturalnych wodopoje. Teraz zwierzęta już nie boją się warkoczącego samochodu, a wręcz przeciwnie - na jego dźwięk zbiegają się do miejsca, gdzie za chwilę trafi woda.
Oprócz tego 41-latek prowadzi program "TSAVO Volunteers", w ramach którego zajmuje się edukacją dzieci na temat lokalnej przyrody.
Akcja dowożenia wody zaczęła się w zeszłym roku, kiedy Mwalua wypożyczył cysternę i objeżdżał kilka miejsc w parku. Z czasem akcja rozrosła się do kilku ciężarówek, a sam Mwalua spędza w drodze kilka godzin dziennie każdego dnia. Teraz dzięki pomocy z USA i anonimowych darczyńców z całego świata akcja się rozwija. Na serwisie zbiórkowym GoFundMe udało się zgromadzić ponad 92 000 dolarów.
Źródło:
http://thechive.com/2017/02/19/guy-drives-hours-everyday-to-bring-water-to-wild-animals-in-drought-10-photos/
Mieszkańcy Parku nauczyli się już reagować na dźwięk zbliżającej się cysterny i przybywają do wodopoju. Jeden kurs trwa kilka godzin i dostarcza ponad 11 000 litrów wody.
W tej okolicy kompletnie nie ma źródeł pitnej wody. Od działalności Mwalua zależy życie wielu zwierząt. Akcja jest własnym pomysłem farmera, opowiada, że kiedy zdał sobie sprawę jak bardzo zmiana klimatu wpływa na jego kraj i tę okolicę stwierdził, że musi coś z tym zrobić. Susza trwa tu od dawna, ziemia jest odwodniona i spękana. Od czerwca zeszłego roku nie spadła tam ani kropla deszczu.
Mwalua wypełnia wodą istniejące zagłębienia terenu, tworząc zbliżone do naturalnych wodopoje. Teraz zwierzęta już nie boją się warkoczącego samochodu, a wręcz przeciwnie - na jego dźwięk zbiegają się do miejsca, gdzie za chwilę trafi woda.
Zeszłej nocy, kiedy przyjechałem na miejsce, wokół zagłębienia czekało już 500 bawołów. Kiedy poczuły wodę, bez wahania się do mnie zbliżyły. Zaczęły pić kiedy jeszcze stałem i wylewałem wodę, były podekscytowane.
Oprócz tego 41-latek prowadzi program "TSAVO Volunteers", w ramach którego zajmuje się edukacją dzieci na temat lokalnej przyrody.
Wychowałem się tu i dorastałem wśród dzikiej przyrody, to mnie nauczyło ją kochać. Chciałem się tym podzielić z dziećmi, aby chroniły naszą przyrodę, kiedy dorosną.
Akcja dowożenia wody zaczęła się w zeszłym roku, kiedy Mwalua wypożyczył cysternę i objeżdżał kilka miejsc w parku. Z czasem akcja rozrosła się do kilku ciężarówek, a sam Mwalua spędza w drodze kilka godzin dziennie każdego dnia. Teraz dzięki pomocy z USA i anonimowych darczyńców z całego świata akcja się rozwija. Na serwisie zbiórkowym GoFundMe udało się zgromadzić ponad 92 000 dolarów.
0 komentarze:
Prześlij komentarz