piątek, 22 grudnia 2017

Kałaczi - miasto w Kazachstanie, które trapi... epidemia snu

Na północy Kazachstanu, tuż przy zamkniętej kopalni uranu, leży Kałaczi. Miasto, które trapi nietypowa i w dalszym ciągu niewyjaśniona przypadłość. To miasto, którego mieszkańcy cierpią na... epidemię snu.


Mimo wysiłków naukowców, lekarzy i samozwańczych badaczy, problem wydaje się tylko nasilać. Raz po raz kolejne dziesiątki mieszkańców zapadają znienacka w sen, który często trwa nawet kilka dni. Mieszkańcy obawiają się o swoje zdrowie. Z przerażeniem myślą też o początkach dziwacznej epidemii – i wszystkich swoich uśpionych przyjaciołach, których błędnie uznano za zmarłych i pochowano. Ci, którzy mogli, już dawno z Kałaczi wyjechali.

Po raz pierwszy o epidemii zaczęto mówić w marcu 2013 roku, ale przypadki nagłych i przedłużających się zaśnięć zdarzały się już wcześniej. Wtedy jednak – w będącym pod silnym wpływem Rosji Kazachstanie – uważano je głównie za efekty zatrucia zanieczyszczonym, podłej jakości alkoholem. Z czasem jednak, kiedy liczba chorych zaczęła szybko rosnąć, alkohol wykluczono.


Kałaczi, które zyskało już przydomek "Śpiąca Kotlina", położone jest w bezpośrednim sąsiedztwie nieczynnej od lat kopalni uranu. Lekarze zdołali już wykluczyć wirusy i skażoną wodę, a zatem radioaktywność w regionie – 16-krotnie silniejsza niż normalnie – pozostaje głównym, aczkolwiek pośrednim podejrzanym o wywołanie epidemii. W jaki sposób i dlaczego? Tego niestety w dalszym ciągu nie udało się ustalić. Jeśli jednak naukowcy nie dokonają wkrótce jakiegoś przełomu, być może cała wioska z czasem zapadnie w wielki, zimowy sen.

Mieszkańcy "nie znają dnia ani godziny", wielu nosi więc ze sobą specjalną walizkę, a w niej przybory niezbędne przy pobycie w szpitalu, dokąd przenosi się "śniętych". Najdłuższa "śpiączka" trwała aż 6 dób. Atakuje znienacka i dopóki sama nie minie, nie sposób obudzić pacjenta. Rekord padł we wrześniu, w miejscowej szkole. Podczas jednej godziny w przedłużający się sen zapadło aż ośmioro dzieci. Pytanie tylko, czy to zasługa epidemii czy... nauczyciela. Co jednak najciekawsze, senna przypadłość nie dotyka wyłącznie tych, którzy w Kałaczi mieszkają od dziesięcioleci.

Znany jest przypadek mężczyzny, który przyjechał do Kałaczi w odwiedziny do teściowej. Na miejsce dotarł rankiem i mając do umówionego spotkania jeszcze trochę czasu, włączył komputer, by dokończyć pracę. Dobudzono go dopiero 30 godzin później. Jedna po drugiej wszystkie teorie sypią się jak domki z kart. Każdy argument przemawiający za którąś z nich natychmiast spotyka się z kilkoma kontrargumentami.

W obliczu tej sytuacji uczeni z Rosji wysnuli kolejną hipotezę – tym razem o zbiorowej psychozie. Tym, co za nią przemawia, jest fakt, że u niektórych pacjentów poddanych leczeniu psychologicznemu objawy choroby wydają się zmniejszać.

Źródła: 1, 2, 3, 4, 5

0 komentarze:

Prześlij komentarz