Natura rządzi się swoimi własnymi prawami - pierwotnymi i
tak logicznymi, jak tylko się da. I nie znosi próżni. Tam, gdzie robi
się miejsce, szybko pojawia się coś, co je wypełnia. Z fascynującymi
rezultatami!
Koniec kredy to okres wielkiego wymierania gatunków. Poległy wtedy nieptasie dinozaury, pterozaury, otwornice. Znane dzisiaj ze skamieniałości amonity i belemnity dokonały żywota, kończąc śmiercią co najmniej nieprzyjemną. Co ją spowodowało? Naukowcy wciąż sprzeczają się co do konkretnych przyczyn wielkiego wymierania, jednak zgodnie wymieniają wśród nich zarówno wzmożoną aktywność wulkaniczną, jak i uderzenie planetoidy w powierzchnię Ziemi w pobliżu meksykańskiego dzisiaj miasta Chicxulub.
Utworzył się wówczas krater o szerokości 150 kilometrów z dodatkowym pierścieniem rozległym na 240 km. Jego pierwotna głębokość sięgała 30 kilometrów - to trzykrotnie więcej, niż sięgają najgłębsze współczesne wiercenia geologiczne! Na tym jednak nie koniec.
Uderzenie planetoidy wywołało tsunami, które dosłownie spłukało wszystkie wybrzeża znajdujące się wokół Morza Karaibskiego. Pył i dym wzbity podczas zderzenia unosił się w powietrzu jeszcze przez co najmniej kilka lat, doprowadzając do zmian klimatycznych, jakie byłyby konsekwencją dużej wojny atomowej.
Koniec kredy z pewnością nie był dla Ziemi szczęśliwym okresem. Co nie znaczy jednak, że konsekwencje zdarzenia, które doprowadziło do powstania krateru Chicxulub, były tylko negatywne. Z punktu widzenia dzisiejszej turystyki jest kilka plusów. To m.in. cenotes - wyjątkowej urody studnie krasowe, z których słynie półwysep Jukatan.
Dla Majów cenotes stanowiły podstawowe źródło wody - brak rzek i regularnych opadów sprawiał, że większe osadnictwo miało szansę rozwinąć się wyłącznie w pobliżu studni. Te jednak spełniały także rolę rytualną - według Indian stanowiły bramę pozwalającą przenieść się w zaświaty. Z cenotes czerpano więc wodę, a w zamian składano ofiary. Także z ludzi, co nie mogło się skończyć za dobrze.
Dzisiaj studnie Jukatanu cieszą się ogromną popularnością wśród turystów. Turkusowa, niemal idealnie przezroczysta woda stanowi raj dla nurków i miłośników przyrody. Zejście pod powierzchnię, do głębokiej na kilkadziesiąt metrów cenote, to wyjątkowe przeżycie. Jeśli nawet nie „podróż do wnętrza Ziemi”, to przynajmniej zejście w „zaginiony świat”.
Yellowstone jest najstarszym parkiem narodowym na świecie. Zajmuje niecałe 9 tysięcy kilometrów kwadratowych podzielone pomiędzy trzy stany - Wyoming, Montanę oraz Idaho. Słynie z gejzerów, gorących źródeł, wodospadów i wulkanów, stanowiąc niepowtarzalną i bardzo zróżnicowaną atrakcję dla turystów. To też wyjątkowy pomnik przyrody, choć umiejscowiony na tykającej bombie. „Bombie”, która eksplodowała jak dotąd trzykrotnie, powodując katastrofalne straty.
Park Narodowy Yellowstone utworzono na rozległym płaskowyżu, pod powierzchnią którego znajduje się kaldera Yellowstone, nazywana również superwulkanem. To właśnie ów superwulkan odpowiadał za gigantyczne eksplozje odpowiednio 2,1 mln, 1,3 mln i 640 tysięcy lat temu. Gdyby ostatnia z eksplozji powtórzyła się dzisiaj, duża część Stanów Zjednoczonych uległaby zniszczeniu, a w konsekwencji zmian klimatycznych i głodu zginęłoby 5 miliardów ludzi. To właśnie ogromne wybuchy przyczyniły się do powstania nietypowych formacji chronionych dzisiaj w parku. Pozostaje pytanie - czy tragiczny w skutkach rozdział historii Yellowstone można uznać za zamknięty? Niestety nie.
Poniżej kaldery znajduje się komora magmowa, nazywana obrazowo plamą gorąca, która przyprawia geologów o szybsze bicie serca. Od 1923 roku prowadzone są obserwacje - bada się m.in. zmiany położenia poszczególnych obszarów kaldery, co odzwierciedla ruchy magmy znajdującej się poniżej. Umieszczone w odpowiednich miejscach czujniki GPS, sondy i radary wykazały, że tempo przemieszczania się magmy nigdy wcześniej (odkąd prowadzone są pomiary) nie było tak duże jak obecnie. Oznacza to, że pod spodem coś się dzieje - a naukowcy nie wiedzą co. I nie wróży to raczej nic dobrego.
Każdy, kto był chociaż na trzech lekcjach geografii w szkole, wie, czym jest i jak wygląda delta - to rozległe, liczące kilka odnóg ujście rzeki do morza czy oceanu. Chyba że mówimy o delcie Okawango - bo w jej przypadku nie zgadza się całkiem wiele, poczynając od położenia geograficznego. Okawango kończy się bowiem w samym środku Afryki, tak daleko od mórz i oceanów, jak tylko się da. Zresztą jeśli uwzględnić klasyczne mechanizmy geologiczne, wszystko wskazuje na to, że afrykańska delta nie powinna w ogóle powstać!
Nie da się ukryć, że delta Okawango to swoisty wybryk natury. Prawdziwy rezerwat dzikiej przyrody w samym sercu skąpanej w słońcu Afryki. Miejsce, w którym żyją niezliczone gatunki ptaków i ssaków - a pomiędzy nimi, w całkowitej zgodzie, Masajowie. Nie brakuje tu wody ani roślin. Jest bujnie i zielono, zupełnie inaczej niż większość z nas wyobraża sobie Afrykę.
Jeszcze 60 tysięcy lat wcześniej miejsce nie wyróżniało się niczym szczególnym. Okawango płynęła jak większość rzek, zmierzając w dół ku większemu jezioru. Ale duże trzęsienie ziemi, które nawiedziło wówczas południową Afrykę, zmieniło bieg zarówno rzeki, jak i całej historii. W miejscu, gdzie dzisiaj przebiega granica pomiędzy Botswaną i Namibią, osunęła się ziemia, zakłócając dotychczasową drogę, którą płynęła woda. Ogromna ilość wody, nie mając nagle dokąd odpłynąć, rozlała się po okolicy, nawadniając jałową dotąd pustynię.
Trzęsienie ziemi zwykle nie wróży nic dobrego. To również odcisnęło swoje piętno. Traf chciał jednak, że wśród wielu różnych jego skutków znalazł się też ten całkiem pozytywny. Po dziś dzień delta Okawango stanowi jedno z najbardziej bujnych, a przy tym najbardziej osobliwych miejsc w całej Afryce.
Katastrofy naturalne pochłaniają tysiące żyć, oznaczają zagładę gatunków, zmieniają oblicze świata. Ich skutki oddziałują na nawet najbardziej odległe regiony Ziemi. Jednak z czasem na miejscu niegdysiejszych katastrof odradza się coś zupełnie nowego. Innego niż dotychczas i pięknego - jakby naturę bawił wywoływany kontrast. Trzeba tylko na to poczekać. Niekiedy setki tysięcy, a nawet miliony lat.
Źródła: https://www.nps.gov/yell/learn/nature/volcano.htm, http://voices.nationalgeographic.com/2017/01/17/how-was-the-okavango-delta-formed
Studnie cenote na Jukatanie
Koniec kredy to okres wielkiego wymierania gatunków. Poległy wtedy nieptasie dinozaury, pterozaury, otwornice. Znane dzisiaj ze skamieniałości amonity i belemnity dokonały żywota, kończąc śmiercią co najmniej nieprzyjemną. Co ją spowodowało? Naukowcy wciąż sprzeczają się co do konkretnych przyczyn wielkiego wymierania, jednak zgodnie wymieniają wśród nich zarówno wzmożoną aktywność wulkaniczną, jak i uderzenie planetoidy w powierzchnię Ziemi w pobliżu meksykańskiego dzisiaj miasta Chicxulub.
Utworzył się wówczas krater o szerokości 150 kilometrów z dodatkowym pierścieniem rozległym na 240 km. Jego pierwotna głębokość sięgała 30 kilometrów - to trzykrotnie więcej, niż sięgają najgłębsze współczesne wiercenia geologiczne! Na tym jednak nie koniec.
Uderzenie planetoidy wywołało tsunami, które dosłownie spłukało wszystkie wybrzeża znajdujące się wokół Morza Karaibskiego. Pył i dym wzbity podczas zderzenia unosił się w powietrzu jeszcze przez co najmniej kilka lat, doprowadzając do zmian klimatycznych, jakie byłyby konsekwencją dużej wojny atomowej.
Koniec kredy z pewnością nie był dla Ziemi szczęśliwym okresem. Co nie znaczy jednak, że konsekwencje zdarzenia, które doprowadziło do powstania krateru Chicxulub, były tylko negatywne. Z punktu widzenia dzisiejszej turystyki jest kilka plusów. To m.in. cenotes - wyjątkowej urody studnie krasowe, z których słynie półwysep Jukatan.
Dla Majów cenotes stanowiły podstawowe źródło wody - brak rzek i regularnych opadów sprawiał, że większe osadnictwo miało szansę rozwinąć się wyłącznie w pobliżu studni. Te jednak spełniały także rolę rytualną - według Indian stanowiły bramę pozwalającą przenieść się w zaświaty. Z cenotes czerpano więc wodę, a w zamian składano ofiary. Także z ludzi, co nie mogło się skończyć za dobrze.
Dzisiaj studnie Jukatanu cieszą się ogromną popularnością wśród turystów. Turkusowa, niemal idealnie przezroczysta woda stanowi raj dla nurków i miłośników przyrody. Zejście pod powierzchnię, do głębokiej na kilkadziesiąt metrów cenote, to wyjątkowe przeżycie. Jeśli nawet nie „podróż do wnętrza Ziemi”, to przynajmniej zejście w „zaginiony świat”.
Park Narodowy Yellowstone
Yellowstone jest najstarszym parkiem narodowym na świecie. Zajmuje niecałe 9 tysięcy kilometrów kwadratowych podzielone pomiędzy trzy stany - Wyoming, Montanę oraz Idaho. Słynie z gejzerów, gorących źródeł, wodospadów i wulkanów, stanowiąc niepowtarzalną i bardzo zróżnicowaną atrakcję dla turystów. To też wyjątkowy pomnik przyrody, choć umiejscowiony na tykającej bombie. „Bombie”, która eksplodowała jak dotąd trzykrotnie, powodując katastrofalne straty.
Park Narodowy Yellowstone utworzono na rozległym płaskowyżu, pod powierzchnią którego znajduje się kaldera Yellowstone, nazywana również superwulkanem. To właśnie ów superwulkan odpowiadał za gigantyczne eksplozje odpowiednio 2,1 mln, 1,3 mln i 640 tysięcy lat temu. Gdyby ostatnia z eksplozji powtórzyła się dzisiaj, duża część Stanów Zjednoczonych uległaby zniszczeniu, a w konsekwencji zmian klimatycznych i głodu zginęłoby 5 miliardów ludzi. To właśnie ogromne wybuchy przyczyniły się do powstania nietypowych formacji chronionych dzisiaj w parku. Pozostaje pytanie - czy tragiczny w skutkach rozdział historii Yellowstone można uznać za zamknięty? Niestety nie.
Poniżej kaldery znajduje się komora magmowa, nazywana obrazowo plamą gorąca, która przyprawia geologów o szybsze bicie serca. Od 1923 roku prowadzone są obserwacje - bada się m.in. zmiany położenia poszczególnych obszarów kaldery, co odzwierciedla ruchy magmy znajdującej się poniżej. Umieszczone w odpowiednich miejscach czujniki GPS, sondy i radary wykazały, że tempo przemieszczania się magmy nigdy wcześniej (odkąd prowadzone są pomiary) nie było tak duże jak obecnie. Oznacza to, że pod spodem coś się dzieje - a naukowcy nie wiedzą co. I nie wróży to raczej nic dobrego.
Delta Okawango
Każdy, kto był chociaż na trzech lekcjach geografii w szkole, wie, czym jest i jak wygląda delta - to rozległe, liczące kilka odnóg ujście rzeki do morza czy oceanu. Chyba że mówimy o delcie Okawango - bo w jej przypadku nie zgadza się całkiem wiele, poczynając od położenia geograficznego. Okawango kończy się bowiem w samym środku Afryki, tak daleko od mórz i oceanów, jak tylko się da. Zresztą jeśli uwzględnić klasyczne mechanizmy geologiczne, wszystko wskazuje na to, że afrykańska delta nie powinna w ogóle powstać!
Nie da się ukryć, że delta Okawango to swoisty wybryk natury. Prawdziwy rezerwat dzikiej przyrody w samym sercu skąpanej w słońcu Afryki. Miejsce, w którym żyją niezliczone gatunki ptaków i ssaków - a pomiędzy nimi, w całkowitej zgodzie, Masajowie. Nie brakuje tu wody ani roślin. Jest bujnie i zielono, zupełnie inaczej niż większość z nas wyobraża sobie Afrykę.
Jeszcze 60 tysięcy lat wcześniej miejsce nie wyróżniało się niczym szczególnym. Okawango płynęła jak większość rzek, zmierzając w dół ku większemu jezioru. Ale duże trzęsienie ziemi, które nawiedziło wówczas południową Afrykę, zmieniło bieg zarówno rzeki, jak i całej historii. W miejscu, gdzie dzisiaj przebiega granica pomiędzy Botswaną i Namibią, osunęła się ziemia, zakłócając dotychczasową drogę, którą płynęła woda. Ogromna ilość wody, nie mając nagle dokąd odpłynąć, rozlała się po okolicy, nawadniając jałową dotąd pustynię.
Trzęsienie ziemi zwykle nie wróży nic dobrego. To również odcisnęło swoje piętno. Traf chciał jednak, że wśród wielu różnych jego skutków znalazł się też ten całkiem pozytywny. Po dziś dzień delta Okawango stanowi jedno z najbardziej bujnych, a przy tym najbardziej osobliwych miejsc w całej Afryce.
*
Katastrofy naturalne pochłaniają tysiące żyć, oznaczają zagładę gatunków, zmieniają oblicze świata. Ich skutki oddziałują na nawet najbardziej odległe regiony Ziemi. Jednak z czasem na miejscu niegdysiejszych katastrof odradza się coś zupełnie nowego. Innego niż dotychczas i pięknego - jakby naturę bawił wywoływany kontrast. Trzeba tylko na to poczekać. Niekiedy setki tysięcy, a nawet miliony lat.
Źródła: https://www.nps.gov/yell/learn/nature/volcano.htm, http://voices.nationalgeographic.com/2017/01/17/how-was-the-okavango-delta-formed
0 komentarze:
Prześlij komentarz