Większości z nas ewolucja kojarzy się z mozolnym procesem
trwającym miliony lat. W czasie, gdy patrzymy daleko wstecz, usiłując
dojrzeć gdzieś naszego najstarszego, podobnego do szympansa pradziada,
organizmy dosłownie przed naszymi nosami przystosowują się do życia w
zmieniających się warunkach. A niektóre robią to naprawdę szybko!
Okazuje się, że niektórzy przedstawiciele ziemskiej flory znaleźli rozwiązanie tego problemu. Badacze wzięli pod lupę chwast, który spotkać można na większości miejskich skwerków – to jeden z krewnych naszego mlecza. Roślinka ta produkuje dwa rodzaje nasion – lekkie, które łatwo przenoszone są przez wiatr, oraz znacznie cięższe, które od razu upadają na ziemię.
W ciągu zaledwie 12 lat obserwacji odkryto, że znacznie zmniejszyła się ilość tych pierwszych. Potomstwo najwyraźniej woli zakorzenić się w sąsiedztwie swojej matki – to daje im pewność, że nasiona trafią na odpowiedni dla nich grunt, a nie na przykład na jezdnię czy trotuar.
Zazwyczaj spotkać można dwa typy umaszczenia tych sympatycznych ptaszysk – brązowe i szare. Warto zwrócić uwagę, że gen odpowiadający za szare pióra jest dominujący, co oznacza, że zazwyczaj potomstwo sów o dwóch różnych kolorach wykluje się z szarym upierzeniem. Zauważono też, że ptaki o tym umaszczeniu mają np. znacznie wolniejszy metabolizm i zdecydowanie większą odporność niż puszczyki o piórach brązowych.
Czemu zatem w Finlandii, na przestrzeni ostatnich trzech dekad, populacja brązowych sów nagle drastycznie wzrosła? Teoretycznie przecież to szara sowa, z racji na swoje niewątpliwe atuty, powinna być w większości. A jednak od lat 80. ich populacja zmniejszyła się o 20%. Winę za to ponosi... klimat. Od wielu lat fińskie zimy nie są już ani tak intensywne, ani tak długie, jak kiedyś. Pewnie, że taki brązowy puszczyk na śniegu wygląda jak dorodny kleks na czystej kartce papieru, ale już znacznie lepiej może zamaskować się, gdy biały puch stopnieje. To daje im znaczną przewagę, zarówno w sytuacjach krycia się przed drapieżnikami, jak i polowań na swoje ofiary.
Jak wiadomo, głównym celem zabijania tych majestatycznych zwierząt są ich dorodne ciosy. W normalnych warunkach zaledwie 2-4% słoni nie posiada ”kłów” - są to zazwyczaj samice, które z natury mają je nieco mniejsze niż samce.
Obserwacje słoni w krajach afrykańskich wskazują, że w ciągu ostatnich kilkudziesięciu lat ilość zwierząt pozbawionych cennego dla kłusowników uzębienia zwiększyła się do nawet 38%! W taki sposób natura postanowiła oszczędzić te zwierzęta przed śmiercią z rąk człowieka. Z drugiej jednak strony taki „zabieg” obniża szanse przeżycia słoni w warunkach naturalnych, gdzie ciosy służą im do obrony przed napastnikami czy rycia w ziemi w poszukiwaniu wody.
Anolis nie miał wyjścia i musiał przenieść się nieco wyżej – do miejsc, gdzie owadów jest całkiem dużo, ale za to już z przyczepnością jest trochę gorzej, bo gałęzie są zdecydowanie cieńsze i gładsze. Mimo że początki tej przeprowadzki nie były zbyt łatwe, z pomocą znów przyszła natura. Po zaledwie 15 latach dwudziesta już generacja jaszczurki posiada znacznie dłuższe palce, co znacznie ułatwia im stabilne trzymanie się podłoża.
60 lat temu cała Ameryka Północna miała z tymi małymi bestiami ogromny problem. Ostatecznym rozwiązaniem okazał się tu Dichlorodifenylotrichloroetan - silny i skuteczny środek owadobójczy, który jeszcze w czasie II Wojny Światowej pomógł aliantom rozprawić się z plagą roznoszących tyfus wszy.
Pluskwy, po dekadach zbierania sił, wróciły. I to silniejsze niż kiedykolwiek. Zgodnie z powiedzeniem „Co cię nie zabije, to cię wzmocni” nowa plaga tych pasożytów, która ostatnio dotkliwie kąsała mieszkańców Nowego Jorku, jest 250 razy odporniejsza na preparaty owadobójcze niż generacja ich pradziadów z lat 60.! To efekt przypadkowej mutacji, która momentalnie rozprzestrzeniła się na większość pluskwiego rodu w Ameryce Północnej.
To naprawdę sensacyjna dla nauki wiadomość – plastik jest z nami zaledwie niecałe 80 lat, z czego jedynie w ciągu kilku ostatnich dekad stał się dominującym w wielu branżach tworzywem, a co za tym idzie – produkowanym przez ludzi odpadem.
Póki co jeszcze nie możemy się jednak za bardzo cieszyć. Według obserwacji Ideonella sakaiensis najwydajniejsza jest w temperaturze 30 stopni. Wówczas potrzebuje ok. 6 tygodni na zutylizowanie fragmentu plastiku nie większego niż ludzki paznokieć. Uczeni zamierzają jednak zaimplementować gen odpowiedzialny za produkcję wspomnianych enzymów szybciej rosnącym i rozmnażającym się bakteriom – w ten sposób może uda się stworzyć organizm, który znacznie żwawiej poradzi sobie ze swoim zadaniem...
Źródła: 1, 2, 3, 4, 5
Cięższe nasiona
Jeszcze kilkaset lat temu rośliny nie musiały przykładać szczególnej wagi do rodzajów swoich nasion. Gdziekolwiek niesione wiatrem ziarenko by nie trafiło – wszędzie trafiało na glebę. Kłopot zaczął się, gdy miejskie tereny zajęte zostały przez beton i chodniki.Okazuje się, że niektórzy przedstawiciele ziemskiej flory znaleźli rozwiązanie tego problemu. Badacze wzięli pod lupę chwast, który spotkać można na większości miejskich skwerków – to jeden z krewnych naszego mlecza. Roślinka ta produkuje dwa rodzaje nasion – lekkie, które łatwo przenoszone są przez wiatr, oraz znacznie cięższe, które od razu upadają na ziemię.
W ciągu zaledwie 12 lat obserwacji odkryto, że znacznie zmniejszyła się ilość tych pierwszych. Potomstwo najwyraźniej woli zakorzenić się w sąsiedztwie swojej matki – to daje im pewność, że nasiona trafią na odpowiedni dla nich grunt, a nie na przykład na jezdnię czy trotuar.
Kolor ma znaczenie
Jeśli kiedykolwiek w życiu dane ci było spotkać na wolności sowę, to istnieje spora szansa, że natknąłeś się na puszczyka zwyczajnego. To najliczniejszy z przedstawicieli sowiej rodziny w Europie.Zazwyczaj spotkać można dwa typy umaszczenia tych sympatycznych ptaszysk – brązowe i szare. Warto zwrócić uwagę, że gen odpowiadający za szare pióra jest dominujący, co oznacza, że zazwyczaj potomstwo sów o dwóch różnych kolorach wykluje się z szarym upierzeniem. Zauważono też, że ptaki o tym umaszczeniu mają np. znacznie wolniejszy metabolizm i zdecydowanie większą odporność niż puszczyki o piórach brązowych.
Czemu zatem w Finlandii, na przestrzeni ostatnich trzech dekad, populacja brązowych sów nagle drastycznie wzrosła? Teoretycznie przecież to szara sowa, z racji na swoje niewątpliwe atuty, powinna być w większości. A jednak od lat 80. ich populacja zmniejszyła się o 20%. Winę za to ponosi... klimat. Od wielu lat fińskie zimy nie są już ani tak intensywne, ani tak długie, jak kiedyś. Pewnie, że taki brązowy puszczyk na śniegu wygląda jak dorodny kleks na czystej kartce papieru, ale już znacznie lepiej może zamaskować się, gdy biały puch stopnieje. To daje im znaczną przewagę, zarówno w sytuacjach krycia się przed drapieżnikami, jak i polowań na swoje ofiary.
Słonie bez ciosów
Organizacje proekologiczne od lat usiłują zakończyć proceder polowań na słonie. Niestety, z dość mierną skutecznością. Okazuje się jednak, że znacznie lepiej radzi sobie z tą walką natura.Jak wiadomo, głównym celem zabijania tych majestatycznych zwierząt są ich dorodne ciosy. W normalnych warunkach zaledwie 2-4% słoni nie posiada ”kłów” - są to zazwyczaj samice, które z natury mają je nieco mniejsze niż samce.
Obserwacje słoni w krajach afrykańskich wskazują, że w ciągu ostatnich kilkudziesięciu lat ilość zwierząt pozbawionych cennego dla kłusowników uzębienia zwiększyła się do nawet 38%! W taki sposób natura postanowiła oszczędzić te zwierzęta przed śmiercią z rąk człowieka. Z drugiej jednak strony taki „zabieg” obniża szanse przeżycia słoni w warunkach naturalnych, gdzie ciosy służą im do obrony przed napastnikami czy rycia w ziemi w poszukiwaniu wody.
Zwiększona przyczepność
Anolis zielony to jaszczurka występująca na obszarze południowo-wschodnich Stanów Zjednoczonych. Gad ten zazwyczaj siedzi na dolnych częściach drzew i żywi się małymi owadami. Problemy zaczynają się, gdy na horyzoncie pojawia się konkurencja. I tak na przykład, dotychczas nie skarżący się na brak żarcia jaszczur, przesiadujący całe dnie na korze florydzkich drzew, nagle zorientował się, że jedzenie podbiera mu jego bliski, brązowy kuzyn, który w ciągu kilku lat intensywnie zaczął się po Florydzie rozprzestrzeniać.Anolis nie miał wyjścia i musiał przenieść się nieco wyżej – do miejsc, gdzie owadów jest całkiem dużo, ale za to już z przyczepnością jest trochę gorzej, bo gałęzie są zdecydowanie cieńsze i gładsze. Mimo że początki tej przeprowadzki nie były zbyt łatwe, z pomocą znów przyszła natura. Po zaledwie 15 latach dwudziesta już generacja jaszczurki posiada znacznie dłuższe palce, co znacznie ułatwia im stabilne trzymanie się podłoża.
Superpluskwa
A ten skurczybyk jest prawdziwym mistrzem w szybkości przystosowywania się do warunków zewnętrznych. Odkąd ludzie zawzięli się i uparcie walczą z pluskwami, te zaopatrzyły się na przykład w znacznie twardsze pancerzyki.60 lat temu cała Ameryka Północna miała z tymi małymi bestiami ogromny problem. Ostatecznym rozwiązaniem okazał się tu Dichlorodifenylotrichloroetan - silny i skuteczny środek owadobójczy, który jeszcze w czasie II Wojny Światowej pomógł aliantom rozprawić się z plagą roznoszących tyfus wszy.
Pluskwy, po dekadach zbierania sił, wróciły. I to silniejsze niż kiedykolwiek. Zgodnie z powiedzeniem „Co cię nie zabije, to cię wzmocni” nowa plaga tych pasożytów, która ostatnio dotkliwie kąsała mieszkańców Nowego Jorku, jest 250 razy odporniejsza na preparaty owadobójcze niż generacja ich pradziadów z lat 60.! To efekt przypadkowej mutacji, która momentalnie rozprzestrzeniła się na większość pluskwiego rodu w Ameryce Północnej.
Plastikożerne bakterie
Media alarmują – produkujemy zbyt dużo plastiku, zaśmiecamy naszą planetę cholerstwem, które będzie rozkładać się przez tysiące lat! W odpowiedzi na zapotrzebowanie, natura kolejny raz podsunęła nam pod nos rozwiązanie problemu. Całkiem niedawno japońscy badacze zidentyfikowali nowy rodzaj bakterii zwany Ideonella sakaiensis – ten mikroorganizm zauważono na jednej z 250 próbek pobranych z butelek PET. Naukowcy bardzo zdziwili się, gdy odkryli, że to mikroskopijne żyjątko radośnie pałaszuje plastik, używając do tego celu dwóch różnych enzymów.To naprawdę sensacyjna dla nauki wiadomość – plastik jest z nami zaledwie niecałe 80 lat, z czego jedynie w ciągu kilku ostatnich dekad stał się dominującym w wielu branżach tworzywem, a co za tym idzie – produkowanym przez ludzi odpadem.
Póki co jeszcze nie możemy się jednak za bardzo cieszyć. Według obserwacji Ideonella sakaiensis najwydajniejsza jest w temperaturze 30 stopni. Wówczas potrzebuje ok. 6 tygodni na zutylizowanie fragmentu plastiku nie większego niż ludzki paznokieć. Uczeni zamierzają jednak zaimplementować gen odpowiedzialny za produkcję wspomnianych enzymów szybciej rosnącym i rozmnażającym się bakteriom – w ten sposób może uda się stworzyć organizm, który znacznie żwawiej poradzi sobie ze swoim zadaniem...
Źródła: 1, 2, 3, 4, 5
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz