Tyle Wikipedia.
Przewodniki nie podają, jednak, że Wyspy Owcze są pełne lokalnych wierzeń i legend.
Ogrody dachowe
Lokalna legenda głosi, że dawno temu Wikingowie budowali swoje kryjówki w jamach w ziemi, jednak po czasie w wyniku ewolucji znacznie urośli, rosnąc walili głowami o sufity swoich ziemianek, te podnosiły się nad ziemię i stąd wzięły się, powszechne na Wyspach Owczych, pokryte trawnikami domy.
Mieszkańcy Wysp Owczych
Pytanie, które niewątpliwie nurtuje Bojownictwo – jak nazwać mieszkańca Wysp Owczych? Wyspiarz Owczy? Wyspowczarz?
Otóż nie. Język polski dopuszcza dwie poprawne formy. Pierwsza to – jakżeby inaczej - „Mieszkaniec/mieszkanka Wysp Owczych”, zaś druga to … „Farer”, bądź „Farerka” – to jeśli mówimy o pięknych kobietach z tego regionu (o brzydkich mówimy zresztą dokładnie tak samo, możemy co najwyżej dodać przymiotnik „brzydka”, ale nie dodajemy, bo nie jesteśmy płytkimi pustakami wytykającymi brzydkim Farerkom ich felery i zdajemy sobie sprawę, że piękno kobiety może być ukryte w jej wnętrzu).
Pazur smoka
Wąwóz położony opodal miasteczka Torshavn swą nazwę zawdzięcza legendzie o smoku, który przelatując nad tym miejscem spostrzegł piękną Farerkę w której się zakochał i przelatując nad jej chatą zagarnął ją pazurem i zabrał do Walhalli. Tam zresztą został później zdybany przez śmiałka, który zarąbał głupiego potwora i swoją pannę przywlókł z powrotem do chałupy i do garów. Miejscowość nosi nazwę Torshavn od imienia panny, a szkoda, bo śmiałek nazywał się Huisen.
Łeb smoka
Ten sam smok, ta sama legenda. Gdzie w tym wzgórzu Farerowie dokładnie widzą łeb potwora – nie wiadomo. Podobno wymagane jest wypicie odpowiedniej ilości kumysu i wsłuchanie się w odpowiedni dźwięk wiatru. Bo na opisanie wiatru Farerowie mają 400 różnych słów.
Cieśnina Urensderbg
Legenda – a jakże – mówi o nieprawidłowym użyciu fruungmeeera (nieprzetłumaczalne) przez nowo przyjętego Bswenwalda (nieprzetłumaczalne), przez co ten nie potrafił hielkeeerstenować swojej żonie Kyngla (gra słów) i umarł. Kapitalna historia.
Kvivik
Kvivik to miejscowość na wybrzeżu Wysp Owczych (podobnie jak 90% pozostałych miejscowości). Mieszka tam 367 osób. Mieszkańcy wierzą, że jeśli urodzi się jeszcze jedna – będzie ich 368.
Kościół Vesturkirkjan
Najwyższy budynek na Wyspach - kościół Vesturkirkjan w Torshavn, mierzy 33 metry. Według podań – podczas jego budowy architekt przeżył nieszczęśliwą miłość, a następnie załamanie nerwowe, na skutek którego po zakończeniu budowy skoczył z wieży. Co łatwo przewidzieć - zabił się na dole, mimo że kościół nie był jakiś szczególnie wielki. Legenda ta jest o tyle ciekawa, że nie występują w niej smoki, piękne Farerki ani wikingowie.
(Na zdjęciu jest inny kościół, ale na 100% jest o nim jakaś legenda)
Łeb smoka z innej perspektywy
Opary widoczne na szczycie to „wyziewy smoka” – najstarsi Farerowie powiadają, „że jeśli pójść na łeb smoka, gdy opary wokół – to można się zgubić, bo frsunk”. Słowo „frsunk” oznacza „Widoczność, jaką ma przeciętny wiking przebywając w tej części smoka, którą smok zazwyczaj ma z drugiej strony niż zionącą ogniem paszczę”. Czyli w wolnym tłumaczeniu – gówno widać. Ale smocze gówno.
Zatoka Skálatrøð
Z tym miejscem nie jest związana żadna legenda.
Legenda głosi, że to dlatego, że w Skálatrøð mieszkała kiedyś grupa wikingów- niewierzących komunistów i Thor za brak wiary ukarał ich brakiem legendy po czasów kres.
Thorsavn
Stolica Wysp Owczych swoją nazwę zawdzięcza Młotowi Thora – boga piorunów, który ujrzawszy tę piękną krainę usiadł i wypoczął. Legenda krótka i na temat. Żadnych wilków, braci bliźniaków, Szewczyków Dratewków i Smoków. Usiadł i wypoczął, ot co.
Wielkie Cyce Wielkiej Wojowniczki
Dawno, dawno temu w tym miejscu bóg Thor ukarał siedmiu nieposłusznych wikingów smażąc ich na ognisku i podając na uczcie jako prosiaki. Żony wikingów (piękne Farerki) nie zorientowały się, że zjadają swoich mężów, a jak się później zorientowały, to zrobiło im się przykro. Tyle opowieść.
A miejsce nosi nazwę Wielkie Cyce Wielkiej Wojowniczki, ponieważ jeśli spojrzeć pod odpowiednim kątem te wzgórza wyglądają trochę jak cycki.
Autostrada
Jak w każdym kraju – również na Wyspach Owczych istnieje rząd obiecujący autostrady. I na obietnicach kończący. Legenda głosi, że kiedyś zjawi się Wybraniec, który pójdzie do tego rządu, popuka się w czoło i powie: „Ej, No Co Jest Z Tymi Autostradami?”, a rząd wtedy się zawstydzi, przeprosi i zacznie się zajmować poważnymi rzeczami, a nie tematami zastępczymi. Taka tam legenda.
Aha, i jeszcze jedno. Na Wyspy Owcze nie da się dotrzeć bezpośrednio z Polski.
I nikt nie wie dlaczego…
0 komentarze:
Prześlij komentarz